wtorek, 29 września 2015

Spaghetti raz poprosimy!

Dzisiaj kolejny ciężko wspinaczkowy dzień mojego Franka! 
Obiad ugotować, owszem udaje się, ale tylko podczas Frankowej drzemki :) !

Troszkę się stęskniłam za bałaganem :) Ostatnio Franko coś bardzo czysto je :] A Matka Wariatka zamiast się cieszyć marudzi :)

Składniki:
10 dag piersi indyka (ja drobno posiekałam może być też zmielona)
1/4 małej cebulki
1 mały ząbek czosnku
2 małe pomidory
bazylia, oregano, zioła prowansalskie
Makaron (u nas rurki penne)

Sposób przygotowania:
Cebulkę drobniutko posiekać, czosnek posiekać lub przez praskę. Na oliwie z oliwek wrzucić cebulkę i czosnek na dosłownie 30 sekund, dodać mięso. Mieszając niech mięso się zetnie tylko. Dodać obrane pokrojone w ósemki pomidory i na małym ogniu dusić do odparowania wody z pomidorków. W między czasie dodać bazylię, oregano i zioła prowansalskie. (Dla lepszego aromatu można w rękach je rozgnieść). Makaron ugotować wg. instrukcji z opakowania. 

Smacznego :)!



poniedziałek, 28 września 2015

Dlaczego warto wybierać BLW jako metodę rozszerzania diety?

Każdy rodzic chce dla swojego dziecka to co najlepsze!
Każdy rodzic pragnie, aby jego dziecko miało możliwości do rozwoju.
Dzisiaj o wyższości (moim zdaniem) BLW nad "papkami" :)

Dlaczego warto wybrać BLW? Powodów jest wiele, ale kilka jest wg mnie najistotniejszych!
Większość rodziców skreśla metodę BLW na starcie, zanim nawet spróbuje, ze względu na początkowy bałagan. Na początku nie jest też tak według mnie, że gotuje się dla wszystkich! Przynajmniej u mnie tak nie jest. Ale może to dlatego, że ja z tych niejadków jestem! Wracając do meritum. Każdy kolejny posiłek dla Naszej pociechy to możliwość poznania nowego koloru, kształtu, smaku czy dźwięku. W rozwoju dziecka przychodzi moment, w którym dziecko wszystko upuszcza, część rodziców myśli, że jest to robione z nerwów czy po złości. Otóż nie! Każda spadająca rzecz wydaje inny odgłos. Dziecko sprawdza jak szybko dana rzecz upadnie i jaki wyda dźwięk. Każdy posiłek to nowa lekcja, dzięki której dziecko może wiele nowego się nauczyć. To co jest istotne w mojej opinii i czego staram się przestrzegać to to, żeby Franka nic nie rozpraszało. Bardzo istotne jest żeby dziecko mogło skupić się na jedzeniu (grający w tle telewizor będzie tylko niepotrzebnie rozpraszał i dezorganizował posiłek).

Gro rodziców może na początku szybko się zniechęcić, gdyż odmiennie jak przy "słoiczkach" przy BLW trzeba poświęcić czas przygotować posiłek, a w pierwszych tygodniach dziecko niewiele zje i taka jest prawda. Część pogniecie, część rozrzuci na podłogę, a do buzi trafi tylko co nieco. Ale pocieszę Was, przychodzi magiczny moment, kiedy to posiłek ≠ kąpiel, odkrzanie i mycie podłogi :).
Trzeba tylko trochę zaufać i dać dziecku szansę.

Wiele rodziców martwi się brakiem kontroli nad tym ile dziecko zjada. Te obawy są zbędne z prostej przyczyny. W pierwszym roku życia to mleko jest podstawowym składnikiem diety dziecka. I nie gra tu roli czy jest to mleko matki, czy mieszanka modyfikowana.

To co mi się udało odkąd Franko ma rozszerzaną dietę? Ograniczyć do minimum sól w mojej diecie!  Sól w diecie Franka nie istnieje! W mojej małymi kroczkami przestaje istnieć choć jeszcze się pojawia. Pocieszam się faktem, że nie od razu Rzym zbudowano i najważniejsze to starać się niwelować te złe nawyki żywieniowe!


Warzywne muffiny, czyli obiad na szybko :)

Dzisiaj na prawdę dzień szalony. Jak i cały weekend miniony!
Franek wczoraj w ciągu dnia zamiast 2 urządził sobie 3 drzemki :). Teoretycznie powinnam się cieszyć, ale to tylko teoretycznie!
Ostatnia drzemka zakończyła się o 18! Już wtedy byłam świadoma, co nas czeka :D Tak, tak Franuś bawił się w najlepsze do 23 :) !

Dzisiaj dzień od rana jakiś ciężki, zimno za oknem i wtem zdałam sobie sprawę, że to jesień wita nas już na dobre, albo i niedobre! Eh...Niby jesień jest piękną i kolorową porą  roku, ale ja jej jakoś nie lubię! (Nie gniewaj się Jesień na mnie! :))
Wracając do rzeczy dzisiaj miałam pustkę w głowie i brak pomysłu! Franek obudził się po swojej około południowej drzemki, a ja Matka Wariatka dalej w rozsypce! I właśnie wtedy powstał pomysł na coś szybkiego!

Składniki:
1 marchewka
3 różyczki brokuła
3 różyczki kalafiora
25 gram masła
1/4 szklanki mleka sojowego
1 małe jajko
0,5 szklanki mąki (u nas pszenna)
1 mała łyżeczka proszku do pieczenia

Sposób przygotowania:
Warzywa podgotowałam dosłownie 7-10 min. (marchewka żeby szybciej się zrobiła pokroiłam w plastry). Masło rozpuścić i zostawić do przestudzenia. Połączyć mleko z jajkiem i przestudzonym masłem, dodać do tego suche składniki czyli mąkę z proszkiem do pieczenia. Wymieszać rózgą (nie musi być idealnie- muffiny podobnież tego nie lubią). Warzywa pokroić na kawałki, ja je posiekałam. Wymieszać delikatnie, nałożyć do papilotek lub sylikonowych foremek. Piec w nagrzanym piekarniku na 200 st. przez ok. 20 min.

Warzyw można oczywiście dodać wg własnego uznania. Mi z tej porcji wyszło 8 muffinek. 

Smacznego! :)

A tu pomysł jak okiełznać wstające dziecię na czas przygotowania posiłku :D

czwartek, 24 września 2015

Mój szpinakowy potworek i jego obiadowe naleśniki z zieleninką ukochaną :-)

Składniki:
Naleśniki:
0,5 szklanki mleka sojowego
1 małe jajko
3-4 łyżki mąki (u nas zwykła pszenna)
1  łyżka oliwy z oliwek

Szpinak:
Garść szpinaku (mini porcja tylko dla Franka)
0,5 ząbka czosnku
1/4 małej cebulki
Sok z cytryny
Gałka muszkatołowa
Szczypta pieprzu ziołowego

Sposób przygotowania:
Naleśniki:
Składniki wymieszać do uzyskania jednolitego ciasta (tak żeby nie było zbyt rzadkie i zbyt gęste.)
Smażę na patelni posmarowanej olejem lnianym (można też bez oleju, lub na roślinnym)

Szpinak:
Na patelni rozgrzać łyżkę oliwy z oliwek, drobno posiekaną cebulkę wrzucić i chwilkę zamieszać, wrzucić szpinak (ja miałam mrożony z działki Teścia :)) wcześniej tylko potrzaskałam go tłuczkiem :) żeby rozdrobnić dodałam czosnek i pokropiłam cytryną (dosłownie kilka kropel). Przyprawić troszeczkę gałką muszkatołową i pieprzem ziołowym. Podlałam troszeczkę wodą i dusiłam jakieś 5 min. na koniec dodałam łyżkę bielucha wymieszałam z makaronem. Gotowe.

Naleśniki posmarować szpinakiem i zawinąć. Gotowe :)

Smacznego! :)


środa, 23 września 2015

Bakaliowe ciasteczka owsiane, czyli coś w sam raz na przekąskę!

..bo skoro obiadu gotować nie trzeba, w domu panuje ład i harmonia to trzeba sobie znaleźć zajęcie, kiedy Franek odsypia swoją ciężką ząbkową noc. Pytacie czemu Mama nie odsypia, no cóż. Mama odeśpi, ale chyba jak już Franko będzie dorosły. Choć stare przysłowie mówi: "Małe dzieci spać nie dają, duże żyć" wierzyć w to? Na ten moment nie wiem, to tylko czas zweryfikuje (mam nadzieję, że u nas się nie sprawdzi i Franek da nam żyć :))!

Składniki:
1 banan
1,5 szklanki płatków owsianych
Garść rodzynek
3 suszone daktyle
2 suszone morele
1 suszona śliwka

Sposób przygotowania:
Ja późnym wieczorem wszystkie bakalie zalałam wrzątkiem i zostawiłam w wodzie do rana (żeby namiękły można nie trzeba - Pamiętać jedynie należy, że jeżeli rodzynki są sodowane to należy je moczyć min. 2godziny). 
Rano: Piekarnik nastawiłam na 180 stopni z termoobiegiem, Banana rozgnieść widelcem wymieszać dokładnie z płatkami i resztą bakalii ( ja bakalie wcześniej posiekałam zwłaszcza morele, śliwkę i daktyle. Rodzynki kwestia gustu można, nie trzeba). Mieszać najlepiej łapką (ze względu na moje kolejne natręctwo - nienawidzę w kuchni mieszać nic ręką robię wszystko w jednorazowych rękawiczkach, ale jak kto woli :)) po wymieszaniu powstałą masę układałam w foremki sylikonowe do muffinek tak na ok. 1 cm. Piec ok. 10 min. Pozostawić w foremkach do wystudzenia. Ja zostawiłam w otwartym już wyłączonym piekarniku i czekam! :)

Smacznego ! :)

Potem dam znać czy Nam smakowały, choć pachą cudownie już w całym domu!




wtorek, 22 września 2015

Warzywno-mięsne parowane kotleciki :)

Obiad dla ośmiomiesięcznych dzieci to nie lada wyzwanie! Chcemy przecież dać wszystko co najlepsze i najbardziej wartościowe. Musimy jednak pamiętać, że warto ułatwić na tym etapie BLW poznawanie nowych smaków i kosztowanie kolejnych pyszności. Ja dlatego dzisiaj Frankowi zaproponowałam warzywno-mięsne kotleciki parowane.
Dlaczego parowane? Otóż będą w sam raz na biedne bolące dziąsełka mojego Maleństwa. Tak to jest jak 4 zęby postanawiają pokazać się jednocześnie!

Składniki:
150 gram mięsa zmielonego (u nas indyk)
4 różyczki kalafiora
4 różyczki brokuła
1 mała marchewka
0,5 buraka
0,5 ziemniaka
1 małe jajko
Bułka tarta

Sposób przygotowania:
Warzywa ugotować. Zgnieść widelcem lub blenderem (jak wygodnie). Wymieszać z mięsem, jajkiem i dodać bułki tartej aby zagęścić i móc uformować małe kotleciki. Mi z tej porcji wyszło 19 kotlecików. Gotowałam na parze ok. 20 min.

Smacznego! :)


Dzisiaj na śniadanie owocowa jaglana na musie z kiwi!

Inspiracja by www.alaantkoweblw.pl

Plusem przygotowywania kaszy na śniadanie jest to, że warto zrobić ją wieczorem żeby stężała tak by rano dało się ją pokroić w kostkę.
Przepis podpatrzony na ala'antkowym jednak odrobinę zmodyfikowany.

Składniki:
0,5 szklanki kaszy jaglanej
1 szklanka mleka sojowego
2 suszone daktyle
2 suszone morele
2 suszone śliwki
0,5 małego jabłka
kawałek avocado

Sposób przygotowania:
Kaszę na sitku przelać wrzątkiem! Suszone owoce drobno posiekać. Mleko doprowadzić do wrzenia po czym wsypać kaszę i owoce. Mieszając po 2-3 min dodać jabłko i avocado. Gotować na małym ogniu ok 10-15 min mieszając od czasu do czasu aż mocno kasza napije się mleka (stężeje). Kaszę z owocami należy zblendować! Później przełożyć do miseczki (wcześniej przelanej zimną wodą). Po wystudzeniu wyłożyć na talerz i pod przykryciem schować do lodówki. 
Przed podaniem:
Kaszę pokroić w kostkę (najłatwiej mokrym nożem), 1 miękkie kiwi (ja rozgniotłam widelcem (w przepisie na ala'antkowym proponują zblendować) tylko dlatego, że dzięki temu Frankowi łatwiej było spróbować owoca). Ułożyć wcześniej podgrzaną kaszę (np. w kompieli wodnej) na kiwi i podać :)

Smacznego ! :)


poniedziałek, 21 września 2015

Zapomina wół jak cielęciem był!

Inspiracja by Zuzanna N. :)

Dzieciństwo? Z czym Wam się kojarzy?? Mi z beztroską, nauką przez zabawę, bieganiem za piłką, skakanką i z możliwościami jakie stwarzali mi rodzice.

Do dzisiaj pamiętam jak z Bratem wstawiliśmy pranie żeby Mamusia miała mniej do zrobienia po pracy (ale jak to w starych pralkach- nie potrafiliśmy włączyć wirowania). O zgrozo znaleźliśmy w schowku wirówkę! Dzisiaj sobie myślę, że będąc na miejscu moich rodziców to chyba bym nam dupy przetrzepała! Ów wirówka była pozbawiona zabezpieczenia!!! Jezu, ja miałam wtedy jakieś 6 może 7 lat. Brat aż rok starszy!
Bądź co bądź pościel wyprana (szkoda, że zapomnieliśmy o płynie do płukania :)). Dzielnie powiesiliśmy na strychu (pominę fakt, że trochę słabo odwirowaliśmy i zalał się przy tym cały strych). Rodzice wrócili z pracy. Pochwalili i podziękowali za pomoc! Jak poszliśmy spać posprzątali strych, pościel wyprali z użyciem proszku i płynu do płukania rozwiesili jeszcze raz. My chcieliśmy dobrze! Mama o tym, że prała pościel wtedy jeszcze raz powiedziała mi po kilku dłuuugich latach! Do dzisiaj wspominam to z łezką w oku :]

Co jeszcze utknęło mi w pamięci? Kluski, kluski lepione z Mamą lub z Babcią! Boże najsłodszy toż te nasze kluski po 100 razy lądowały na ziemi, były już siwo czarno granatowe :) Ale oczywiście zawsze były gotowane! Dobrze, że u Babci był pies i jemu nie przeszkadzało, że kluski nam spadały, a my mieliśmy radochę, że to dzięki Nam Dragon dostał pyszny obiadek :D
Żałuję jednego tego, że te 20 lat temu nie było takich możliwości jak dziś. Aparatów tak mocno dostępnych. Cieszę się, że dzisiaj mam możliwość upamiętniania wyczynów Naszego Franka. Pewnie za kilka/kilkanaście lat ciężko w pewne rzeczy byłoby mu uwierzyć. 

Do czego dążę?
Do tego byśmy nie zapominali co w dzieciństwie jest najważniejsze! Te chwile są jeden jedyny raz. Nigdy więcej się nie powtórzą. Dajmy więc szansę i sobie i naszym dzieciom nauczyć się wszystkiego na miarę ich możliwości.
Obserwując otoczenie bliższe i dalsze często mam wrażenie, że my już z perspektywy rodzica boimy się bałaganu, a raczej jego sprzątania. Nasze dzieci też muszą mieć szansę nauczyć się jak żyć. Nauczyć się samodzielności.

Niektórym bardzo przeszkadza, że rozszerzanie diety odbywa się za pomocą rąk! Nic bardziej mylnego! To ręce w pierwszych miesiącach życia są swoistym nauczycielem naszego dziecka. To dzięki dotykowi dziecko uczy się konsystencji, chwytania. Może zbyt elegancko nie wygląda jedzenie rękoma, ale na Boga siedmio czy ośmiomiesięczne dziecko samodzielnie spożywające posiłek nie będzie używało noża i widelca! Cieszmy się wspólnymi chwilami przy obiedzie całą rodziną. Dzisiaj już wszyscy zapominają o celebrowaniu tych chwil...

Tak jak Zuzia dobrze zauważyła, dzieci, które nie mają możliwości poznania konsystencji tego czego kosztują są często w późniejszym czasie mniej skłonne i chętne do poznawania nowości. Każdy samodzielny posiłek pozwala dziecku nauczyć się nowych kształtów, nauczyć się tego, że jeden produkt łatwiej zgniecie biorąc do rączki inny już trudniej. Sztućce wiadomo są istotnym elementem (ale jak dla mnie późniejszego savoir-vivre) i warto go włączać do posiłków kiedy widzimy, że dziecko dopomina się, że chce jeść jak dorosły. Zapewniam da Wam znać. Dziecko jest bardzo inteligentną istotą i wystarczy wsłuchać się w jego potrzeby, a będziemy dobrze wiedzieć czego mu potrzeba!

Jak moja szwagierka zobaczyła relacje ze spotkania Franusia z bieluchem i bananami zapytała tylko: "Kim jesteś? i co zrobiłaś z Pauliną?" (Nina pozdrawiam Cię serdecznie :*)
Tak tak jeszcze rok temu nie przypuszczałabym, że moje życie będzie wyglądało tak jak wygląda. Nawet Męzu mój kiedyś skwitował, że jest zaskoczony jak ja wyluzowałam i że nie spodziewał się, że aż taką radość da mi macierzyństwo. Nie pomyślałabym, że to Franek będzie nadawał rytm każdego ranka, że to nasze rozszerzanie diety przyniesie tyle radości co i bałaganu. Ja polecam spróbować. Wiadomo każde dziecko jest inne i nie każdemu ten sposób będzie pasował, jednak uważam, że warto!


Mała Polcia pozdrawia wszystkich :D


Bezcukrowe muffinki owocowe, a dla tych starszych cukrowe i czekoladowe.

Z serii deser dziecku też się należy! Byle był zdrowy! 
Franek wchodzi na nowy etap BLW. Chce wszystko to co mamy My! Tak więc jak moje dziecko zobaczyło Męża jedzącego babeczkę oczywiście też chciał! Dlatego postanowiłam zmodyfikować najstarszy znany mi przepis muffinkowy pod kątem Franuśka!

Tak oto powstały bezcukrowe muffinki owocowe.
Składniki:
1 szklanka mąki
1 małe jajko
50 g. masła
0,5 szklanki mleka sojowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Owoce (u nas jabłko i gruszka - mamy sporo zapasów działkowych więc trzeba korzystać z niepryskanych darów Dziadka A.)

Sposób przygotowania:
Masło roztopić i odstawić do przestygnięcia. Suche składniki połączyć w jednym naczyniu, mokre, czyli mleko z jajkiem i masłem w osobnym. Do mokrych składników wsypać suche (jeżeli ciasto jest za rzadkie dosypać odrobinę mąki. ciasto ma być gęste, jednak nie polecam mieszać mikserem (muffinki nie lubią gładkiego ciasta!) grudki wskazane :)
Owoce pokroić w kosteczkę (jeżeli są bardzo soczyste można oprószyć bułką tartą (żeby nie rozmokły w trakcie pieczenia (mogą wyjść wtedy zakalce) i delikatnie wymieszać z ciastem.
wyłożyć do foremek piec w temperaturze 200 st bez termoobiegu 25-30 min do suchego patyczka.

Czekoladowe muffnki dla starszaków :D
Składniki:
2 szklanka mąki
1 jajko
100 g. masła
1 szklanki mleka
2 łyżeczka proszku do pieczenia
Czekolada (u nas gorzka, biała i mleczna po trochę)

Sposób przygotowania:
Jak wyżej. dodatkowo na wierzch można ozdobić kawałeczkami czekolady. Do ciasta dodawałam pokrojoną czekoladę ( jedna kostka na 9 kawałeczków). Piec 20 min w temp 200 stopni bez termoobiegu.

*Co zrobić żeby muffinki nie opadły po wyjęciu z pieca?
Warto po upieczeni uchylić piekarnik i pozostawić je w ciepłym, ale już wyłączonym piekarniki na około 10 min. U nas się to sprawdza :)


Smacznego! :)

Kotleciki rybne z dorsza.

Obiad poza domem to nie koniec świata, ani dla rodziców, ani dla dziecka. Pod warunkiem, że ktoś do kogo się wybieramy wie na co się pisze ;)
U Teściów nie ma z tym żadnego problemu, bo stacjonuje tam Nasz Rudy pupil Max! Zbiera wszystko lepiej i szybciej niż odkurzacz :] Mało tego czeka tylko kiedy coś Frankowi spadnie!
Jedyne co ja dla świętego spokoju mam zostawiony "niedzielny" strój jedzeniowy :D czyli to czego nie szkoda przy możliwie pojawiających się czasami trudnych do sprania plamach :)


Składniki:
2 kawałki fileta z dorsza
5 ziemniaków
9 ziół do ryb
1 jajko
Bułka tarta

Sposób przygotowania:
Filety z dorsza oprószyć przyprawą i delikatnie skropić sokiem z cytryny (kilka kropel) ugotować na parzę ok. 20 min. Ziemniaki bez soli ugotować do miękkości, przepuścić przez praskę. Rybę rozgnieść widelcem wybierając ewentualne ości. Wymieszać z ziemniakami, dodać jajko troszkę bułki tartej. Wymieszać i uformować małe kotleciki (mi wyszło ok 12). Obtoczyć w bułce tartej i piec w piekarniki (nie dłużej niż 10 min- po 5 min przewrócić na drugą stronę) w temp. 160 st. z termoobiegiem i gotowe.

Smacznego! :)
Niestety Francesco wczoraj bez humoru był więc i zdjęć nie ma :( Tak to jest jak jednocześnie wychodzą 4 zęby :()

Kasza na śniadanie, czemu nie!

Wiele dzieci dzień rozpoczyna śniadaniową kaszką! Niestety wiele firm, które produkują gotowy "proszek" do rozrobienia z wodą, czy też mieszanką modyfikowaną są bardzo dosładzane. Usłyszałam nawet raz stwierdzenie, że są tak słodkie, że jeść się nie da! Ja tego nie wiem, nie wiem nie dlatego, że moje dziecko nie jadło nigdy kaszy na śniadanie, ale dlatego że postawiłam na starą sprawdzoną MANNĘ!
Wiele z Was pewnie się zastanowi no ok, ugotować kaszę mannę to żaden problem, ale jak dziecko BLW, czyli "niełyżeczkowe" poradzi sobie ze zjedzeniem takiego śniadania?!
Otóż rozwiązanie jest bardzo proste. Wystarczy kaszę ugotować na gęsto i odstawić do wystudzenia (ja robiłam późnym wieczorem i na śniadanie była ekstra). Pokroić na kawałki i gotowe.

Składniki:
1,5 szklanki mleka sojowego
kasza manna
bieluch
owoce wg uznania

Sposób przygotowania:
Kaszę ugotować wcześniej bardzo gęstą (na tyle żeby ciężko już było mieszać w garnku). Następnie przelać do miseczki lub na talerz wcześniej przelany zimną wodą. Po zastygnięciu przewrócić miseczkę tak żeby kasza wypadła na płaski talerz lub od razu na deskę do krojenia. Kroić mokrym nożem. Ja zrobiłam sos do kaszy z bielucha i owoców (w naszym wydaniu działkowa śliwka z gruszką). Owoce zblendowałam choć można też rozgnieść widelcem i wymieszać z serkiem. Kostki kaszy polałam sosem i gotowe :)!

Smacznego :)!

niedziela, 20 września 2015

Duma, to mało powiedziane! Moje dziecko do tej pory jeszcze niczym nie wzgardziło! O chwała Ci za to :) Nie wzgardził nawet szpinakiem, którego ani Ja, ani Mężu byśmy chyba nie przełknęli :)

Składniki:
Garść makaronu (u nas penne)
Garść szpinaku (mini porcja tylko dla Franka)
0,5 ząbka czosnku
1/4 małej cebulki
Sok z cytryny
Gałka muszkatołowa
Szczypta pieprzu ziołowego

Sposób przygotowania:
Na patelni rozgrzać łyżkę oliwy z oliwek, drobno posiekaną cebulkę wrzucić i chwilkę zamieszać, wrzucić szpinak (ja miałam mrożony z działki Teścia :)) wcześniej tylko potrzaskałam go tłuczkiem :) żeby rozdrobnić dodałam czosnek i pokropiłam cytryną (dosłownie kilka kropel). Przyprawić troszeczkę gałką muszkatołową i pieprzem ziołowym. Podlałam troszeczkę wodą i dusiłam jakieś 5 min. na koniec dodałam łyżkę bielucha wymieszałam z makaronem. Gotowe.

Smacznego :)!

Koperkowe kopytka z duszoną piersią z kurczaka z cebulką i marchewką!

Hit ostatnich kulinarnych zmagań Matki Polki :) 

Składniki:
Ziemniaki 
Mąka
Koperek 
Kawałek fileta z kurczaka
0,5 małej cebulki
0,5 ząbka czosnku
Przyprawy: (dr Kaldysz) czerwona słodka papryka, kardamon, tymianek, bazylia

Sposób przygotowania:
Kopytka:
Ziemniaki ugotować, przepuścić przez praskę, dodać troszkę mąki ziemniaczanej reszta zwykłej pszennej (tak żeby ciasto się nie kleiło) Na koniec dodać posiekany świeży lub mrożony koperek. (Niektórzy do ciasta dodają jajko, mi jednak Teściowa kiedyś podpowiedziała, że jajko często powoduje rozwodnienie ciasta i kluski nie chcą się zrobić)

Kurczak:
Drobno pokroić pierś z kurczaka, cebulkę. Mały ząbek czosnku, doprawić odrobiną czerwonej słodkiej papryki, kardamonu, tymianku oraz bazylii. Wymieszać dokładnie i dodać ok 1 łyżki Oliwy z oliwek. Ja odstawiłam na jakieś 30 min (bo Franko marudził;))
Mięsko wrzucić na patelnię tak żeby się ścięło. Podlać wodą i dusić ok. 20-30 min do miękkości.

Smacznego :)!



Frytki z batatów, ziemniaków i buraków z rybką z piekarnika :)

..nie każde frytki muszą być niezdrowe..

Składniki:
1 batat
3 ziemniaki 
1 burak (wcześniej musi być podgotowany, oczywiście nie trzeba dawać)
Opcjonalnie inne warzywa jak marchewka, pietruszka, seler itp.

3 kawałki rybki (u nas chyba wtedy była miruna) 

Sposób przygotowania:
Warzywa pokroić w słupki (niezbyt małe, gdyż pod wpływem pieczenia skurczą się:)) doprawić ziołami (tymianek, oregano, bazylia) skropić oliwą z oliwek. Dokładnie wymieszać i pozostawić w "marynacie na ok. 2 godziny.
Rybka przyprawiona moją ulubioną przyprawą (9 ziół do ryb) i skropiona cytryną również pozostawiona na jakieś 2 godziny.

Wszystko pieczone na termoobiegu w temp. 170 st. ok 40 min. 

Smacznego :)!
*Produkt lokowany :) Uwielbiam, Polecam. Dla mnie produkt MUST HAVE w kuchni.
Generalnie polecam przyprawy Dr Kaldysz. Są bez soli jak pozostałe i dość dostępne.





Placki z bielucha z owocami... moje dziecko je wielbi, i nawet ja "Tadek Niejadek" też!

Składniki:
1 bieluch (dostępny chyba tylko w Tesco, przynajmniej ja nigdzie indziej nie znalazłam)
2 jajka
Maką pszenna ( do zagęszczenia kilka łyżek)
1 duży banan (lub 2 małe)
Owoce wg uznania

Sposób przygotowania:
Bieluch wymieszać z jajkami i rozgniecionym bananem. Dodawać mąki tak by powstało w miarę gęste ciasto. Na koniec dodać owoce wg uznania pokrojone w drobną kostkę. (robiłam już ze śliwką i nektarynką- śliwka zgnieciona widelcem, nektarynka w kostkę; z gruszką, z jabłkiem).
Smażyć na patelni. Ja smaruje ją oliwą z oliwek, lub olejem kokosowym (choć ten drugi dla mnie zmienia smak potrawy- dla mnie na minus - nie cierpię KOKOSÓW :))
z tej porcji wychodzi około 15-20 małych placuszków. 1 łyżka ciasta =1 placek.

Smacznego :)
Ostatnio Franko zjadł 4 placuszki na jednym posiedzeniu ! 
PS: Sama nimi nie gardziłam :)

Na parze c.d. tym razem dorsz w ziołach

Skladniki:
Filet z dorsza
2 ziemniaki
1 marchewka
1 pietruszka
Szczypta 9 ziół do ryb, trochę soku  z cytryny

Sposób przygotowania:
Dorsza wieczorem skropiłam cytryną i opruszyłam ziołami (schowałam do lodówki).
Dorsza i warzywa wrzuciłam na koszyk do parowania, gotowałam ok 30-40 min do miękkości.
Przed podaniem dziecku sprawdzić i oczyścić rybkę z ewentualnych ości :)

Życzymy smacznego :)!

PS: Wcześniej myślałam, że bez soli nie da się gotować. Odkąd Franek je, okazuje się, że nie dość, że da się gotować bez soli to może to być dobre! :)


Parowane pulpeciki z indyka z ryżem i warzywami.

Składniki:
150 gram zmielonego fileta z indyka
5 łyżek ugotowanego ryżu
Marchewka, Brokuł, Kalafior

Sposób przygotowania:
Warzywa sparzyć około 10 min i drobno posiekać. Wymieszać z ryżem, mięsem dodać 2 jajka przepiórcze (lub jedno małe kurze). Uformować małe pulpeciki. Gotowałam na parze ok. 30 min. 




..bo do gotowania na parze niepotrzebny jest parowar..

Rozpoczynając przygodę z BLW, myślałam, że parowar jest urządzeniem MUST HAVE! Otóż NIE!
Wystarczy zwykłe sitko metalowe, lub koszyczek do parowania (kupiony w sklepie z AGD za całe 15 PLN) :)

Dlaczego warto gotować na parze? 
1. Jedzonko zachowuje więcej składników odżywczych, witamin i minerałów
2. Można wydobyć bardziej naturalny smak poszczególnych składników
3. Potrawy są łatwiejsze do strawienia, dzięki temu, że para zmiękcza poszczególne włókna znajdujące się w jedzeniu.
4. Wszystko pozostaje świeże przez dłuższy czas.
5. Nie potrzeba tłuszczu, czyli jemy zdrowiej. Posiłki są lżejsze
6. Dość szybko można przygotować pełnowartościowy posiłek. 

To tylko kilka zalet gotowania na parze, a jest ich zdecydowanie dużo dużo więcej :)

Brokułowe pesto z makaronem i indorem :)

04.września 2015

Składniki:
Garść makaronu
20 dag fileta z indyka
Pól brokuła.
Czosnek
Oliwa z oliwek
Pieprz ziołowy, Zioła

Sposób przygotowania:
Makaron ugotować wg instrukcji z opakowania :)
PESTO:
Pod koniec gotowania brokuła dodać obranego pomidora (do sparzenia dosłownie na 2 minuty) i kilka listków świeżej bazylii i oregano. Odcedzić wszystko, dodać oliwy z oliwek, pół ząbka czosnku, szczyptę pieprzu ziołowego i tymianku. Zblendować, wymieszać z makaronem. Na wierch posypać pokruszonym mięsem .

Smacznego:)

PS. dla dorosłych dodałabym odrobinę soli.


..Bo w upał nie da się gotować..:)

01 września 2015

Jeszcze kilka lat temu 01. września kojarzył się tylko z jednym- koniec wolności, koniec wakacji, czas do szkoły.
Dzisiaj czasami za tym tęsknię. Tęsknię za tymi problemami, które wtedy wydawały się swoistym końcem świata. Tęsknię czasami, za poczuciem, że 7 lekcji to dramat i znęcanie się nad dziećmi :). Tęsknię za tym, ale na szczęście tylko czasami. Teraz jak popatrzę na bąka to wiem, że za nic w świecie nie chciałabym cofnąć się do tamtych czasów!
Teraz wiemy co to szczęście, miłość i bycie Mamą!

Tegoroczny 01. września dał się we znaki bardzo słoneczną pogodą! Ponad 30-stopniowy upał spowodował brak sił do gotowania i nawet jeść się nie bardzo chciało.

Dlatego z Frankiem postawiliśmy na bielucha z bananem :)
Polecamy dla ludzi o silnych nerwach. Na szczęście Franuśko ograniczył się do siebie i krzesełka. Oszczędził podłogę, Mamę i pozostałą część domu :)

* Jak widać na zdjęciu radość dziecka rosła wprost proporcjonalnie do "czystej" buzi :)

Bo kto powiedział, że muffinki muszą być słodkie? My proponujemy wytrawne muffiny z indykiem i warzywam

28 sierpnia 2015

Muffiny były w dwóch wersjach. Pierwsza dzieciowa bez przypraw, druga dla dużych już przyprawiona :)

1. Wersja dla dzieci:
Składniki:
Surowa pierś  z indyka (drobniutko pokrojona)
2 ziemniaki starte na tarce (grube oczka)
1 marchew (j.w.)
2 różyczki brokuła 
3 jajka
Mąka kukurydziana
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia

Sposób przygotowania:
Warzywa sparzone na wrzątku ok 8-10 minut. W misce 3 jajka roztrzepane z odrobiną mleka sojowego i mąki kukurydzianej i dosłownie pół łyżeczki proszku do pieczenia tak żeby powstało dość gęste ciasto. Warzywa (marchew, ziemniaki) wymieszałam z ciastem i indykiem. Porcja starczyła na 12 muffinów. Do połowy na wierzch dołożyłam brokuł. 

Piec ok 30 min w temp. 160 st. (bez termoobiegu)


2. Wersja dla dużych :)
Składniki:
Ryż (około pół woreczka)
Indyk pokrojony (już nie tak drobniutko:))
Mieszanka warzyw (z mrożonki, świeże się skończyły :)
3 jajka
Mleko
Mąka pszenna
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia

Sposób przygotowania:
Jak w wersji dziecięcej :) Tylko do ciasta dodana odrobina soli, ziół prowansalskich, tymianku, bazylii i oregano :)

Piec ok. 40 min w temp. 160 st. (bez termoobiegu)



Kasza manna i banany = pyszne placuszki bananowe

26 sierpnia 2015

Inspiracja zaczerpnięta z www.alaantkoweblw.pl



Póki ciepło za oknem, spacerujemy ile się da. Wtedy najlepiej sprawdzają się propozycje menu wyjściowego :) czyli coś co w łatwy sposób możemy zabrać ze sobą wszędzie. Takie też są bananowe placuszki z kaszy manny :]

Składniki:
0,5 szklanki mleka (ja używam sojowego)
0,5 szklanki kaszy manny
1 jajko
1 banan

Sposób przygotowania: (ja robiłam z podwójnej porcji)
Kasze manną zalać mlekiem i odstawić na około 20 min, aby zgęstniała. Banana rozgniatamy widelcem (obranego oczywiście :P) mieszamy z kaszą i żółtkiem jajka. Białko ubijamy na sztywno delikatnie łączymy z resztą składników i smażymy na patelni. Ja używałam oleju kokosowego (ale dosłownie do posmarowania patelni)



Smacznego :)

6 miesięczny Francesco i jego pierwsza jajecznica (na parze!)

19 sierpnia 2015

Jak dla mnie cudo odkrywcze, nigdy wcześniej nie wpadłam na pomysł zrobienia jajecznicy na parze. Ja osoba kochająca białą słoną śmierć zajadałam się niesoloną jajecznicą na parze. Franek też popróbował (co prawda wiele wylądowało poza brzuszkiem, ale i do brzuszka coś niecoś trafiło :) Brokuł zniknął cały oczywiście!
Franko dokładnie 6 miesięcy i 3 tygodnie :)
Sposób przygotowania: (bajecznie prosty i nie wymaga specjalistycznych sprzętów:))
Wodę zagotować w garnku, jajko wbić do metalowej miseczki i wymieszać widelcem lub rózgą. Na gotującą wodę (garnek) położyć miseczkę i mieszając czekać do ścięcia jajka.

Jajko podałam całe razem z białkiem! Kiedyś były wytyczne, że do ukończenia pierwszego roku życia powinno się podawać tylko żółtko. Ja podałam całe (pozostawiam tę kwestię jako decyzję rodzica, nie namawiam) obserwowałam 2 dni, wszystko ok, więc teraz bez stresu używam jajek do przygotowywania innych posiłków :)

Nasze początki...

Początki, jak każde do łatwych nie należały. Na szczęście Franek szybko pokazał, że wie co i jak. Od czego zaczynaliśmy standardowo od warzyw. Moje dziecko od początku zakochało się w brokule (po Tatusiu). Warzywa gotowane na parze lub na wodzie bez przypraw są idealne by sprawdzić czy nasza pociecha nie ma na nic uczulenia :) Franek do dnia dzisiejszego, a BLW stosujemy już pełne 2 miesiące (odpukać) na nic nie wykazuje alergii :).

O czym warto pamiętać na początku? Żeby warzywa były podawane dziecku w formie słupków o długości przynajmniej 5-7 cm. Dziecko na początku zje (a raczej spróbuje) tylko to co wystaje mu z rączki. Przez pierwsze miesiące uczy się dopiero nowych smaków i trzeba maksymalnie ułatwić możliwość posmakowania kolejnych nowości :). Mój Franek dopiero od kilku dni próbuje otwierać piąstkę jak coś zaczyna jeść (w mniejszych już kawałkach)





Lato z pewnością sprzyja rozszerzaniu diety metodą BLW :) zwłaszcza na wyjazdach. Franek próbował chyba wszystkiego. Ale i tak jego brokuł królował!

*Warto wiedzieć- jeżeli dziecko nie chce jeść któryś raz z kolei konkretnego składnika może (nie musi) być na niego uczulenie. Podobnież dzieci mają wrodzony instynkt. Warto mu zaufać jak i jego instynktowi :)

czwartek, 17 września 2015

Kiedy wiedziałam, że to już...?

Franek mając około 5 miesięcy próbował nam podbierać w miarę ówczesnych swoich możliwości coś z talerza... Ja jednak zdecydowana byłam poczekać aż skończy 6 miesięcy i wtedy zacząć. Tak też się stało.

Od czego zacząć?

Wg mnie od warzyw (pomijając nasz arbuzowy falstart :)) rozszerzanie diety zaczęliśmy od gotowanego brokuła i marchewki. Pierwszy "posiłek" nie obył się bez krztuszenia, jednak (dzięki wiedzy zaczerpniętej z książki Bobas Lubi Wybór) starałam się zachować maksymalnie zimną krew. Jaki rezultat? Franek sobie poradził sam! Zbyt duży kawałek odgryzionej marchewki po kilku kaszlnięciach ostatecznie wylądował "w strefie na później" (prościej mówiąc na krzesełku, w sumie lepiej tam niż by wszystko lądowało na podłodze:)).
Mój mąż będąc przy pierwszym posiłku naszego pierworodnego momentami wątpił w to co wymyśliłam, czyli całe to BLW... Kilkakrotnie pytał: "Kochanie jesteś pewna?" "Może jednak na początek trochę zmiksować?" Na szczęście (początkowe BLW) z udziałem Męża było tylko w weekendy, bo tylko wtedy jest z Nami całymi dniami :). Pierwszy miesiąc BLW Franek poznawał kolejno nowe warzywa...czy wszystkie? Na pewno NIE, dzisiaj mamy tylko możliwości, że wiele czasu by nam zajęło próbowanie samych warzyw. 
Wszyscy mi powtarzali (Franek nie miał zębów jak zaczynaliśmy przygodę BLW), że to nie realne.. Dziecko nie mające zębów nie da sobie rady... A Nasz dzielny Syn pokazał klasę i dał sobie radę świetnie. 

Co do picia?

Mój Tato, a Dziadek Naszego Francesca chodził za mną i mówił "kompotu mu daj, kompotu". (Tato pozdrawiamy Cię serdecznie:)) Ja jednak uznałam, że woda to odpowiedniejszy napój dla 6 miesięcznego dziecka :). Bałam się tylko o kwestię czy Franek zaakceptuje samą wodę (wcześniej nawet w upały 40 stopniowe nie było mowy o niczym innym jak "cyc"). Na szczęście WODA ZAAKCEPTOWANA, ale tylko z "dorosłej" szklanki takiej jak Mama i Tata :)
Kompot "poszedł do lamusa" :). Bo skoro Mama pije wodę i żyje, to dlaczego Frankowi ma się stać krzywda od picia wody :)

Witam Wszystkich!

Na wstępie kilka słów o nas i o blogu... Po co na co i dlaczego :)

O NAS:
Bloga zacznę od początku, czyli od momentu, w którym moje życie uległo znaczącej zmianie :)
25.01.2015 roku w przepiękny niedzielny poranek o godzinie 07:40  Nasz malutki Franek powiedział Nam po raz pierwszy "Dzień dobry". Jak to Położne i Lekarz stwierdzili z uśmiechem na twarzy: "Płuca to ma na pewno zdrowe" i tak to wszystko się zaczęło.

MAMA:
Ja mam na imię Paulina, z wykształcenia mgr zarządzania i menedżer, zawodowo zajmowałam się budową sieci sprzedaży w branży TSL. Prywatnie i obecnie pełnoetatowa mama już 8 miesięcznego Franka. Co mogę o sobie powiedzieć? Matka wariatka, która od zawsze jest przysłowiowym "Tadkiem niejadkiem". Właśnie z tego powodu bałam się okropnie momentu rozszerzania diety. Dlaczego? Bałam się, że jak będziemy to robić "standardowo" papkami, zupkami i przecierkami moje dziecko w przyszłości będzie kopią mnie. Czyli tego nie zjem, bo nie... Bo nie znam smaku, bo mięsa z owocem się nie łączy :) i takie tam inne moje natręctwa :).

TATA:
Tata Franusia, a mój Mąż Gracjan zawodowo jest kierownikiem serwisu znanej sieci sklepów ze sprzętem detektywistycznym. (Wszyscy mi powtarzają żebym uważała, bo pewnie mam kamery w domu :P). Wieczorami dzielnie wspiera mnie w moich często szalonych pomysłach wychowawczych i jest z pewnością najlepszym Tatą EVER!
Przy porannym wyjściu do pracy mojego Męża, Syn nasz patrzy cały czas w drzwi z nadzieją, że Tato poszedł tylko gdzieś na sekundę i zaraz wróci, wraca tylko niestety po kilku dłuuuugich dla nas godzinach. Wtedy od drzwi jest szaleństwo Ojca z Synem. Na sam widok Tatusia Franek ma uśmiech od ucha do ucha, gdyby nie uszy jestem przekonana, że byłby dookoła głowy :D

FRANEK:
Osoba bez której teraz Nasze życie nie miałoby aż takiego sensu. Dzięki Niemu już na porodówce dowiedzieliśmy się co to prawdziwa życiowa "randka w ciemno" :) Przez 9 miesięcy zastanawialiśmy się jak to będzie... Jakie będzie Nasze dziecko... Czy mieliśmy "parcie" na płeć naszego Bączka... hmm.. raczej nie. Zależało Nam tylko żeby był cały i zdrowy i taki też jest!
Dlaczego Franciszek? Ja bardzo chciałam Franusia, Mężu chciał Gawła :D, Nikodema, albo Bruna :)
Doszliśmy na porodówce do porozumienia i mamy Franciszka Nikodema :)

SKĄD POMYSŁ NA BLW?
Z powodu moich natręctw pt. tego nie zjem bo nie, postanowiłam: "Wszystkim zupkom itp mówimy NIE". Zaczęłam szukać alternatywy, jak to zrobić żeby było dobrze, żeby mojemu pierworodnemu nie wyrządzić krzywdy, żeby przed rozpoczęciem rozszerzania diety dowiedzieć się jak najwięcej.
Udało się alternatywa znaleziona BLW... ale co to takiego BLW? Jak to ugryźć? Tak też dopadłam w swoje ręce książkę Bobas Lubi Wybór i na ten moment uważam, że każdy bez wyjątku powinien od niej zacząć. To właśnie dzięki wiedzy zaczerpniętej z książki dowiedziałam się kiedy NIE panikować i dać dziecku swobodę i możliwość wyboru. Większość była przerażona moim podejściem, chyba dlatego, że statystyczna Mama pierworodnej pociechy "chucha i dmucha na zimne", a bo się zakrztusi, papki lepsze bo jest kontrola ile dziecko zjadło. Ja tej presji w sobie w ogóle nie mam. Zje ile będzie miał akurat ochotę i potrzebę (choć na początku dziecko nie wie, że zjedząc coś poza cycem czy butlą zaspokoi głód). Co ważne i powinnam dodać na początku Franko jest od początku tylko "cycowy". Przez pierwsze 6 miesięcy nie tolerował nawet wody pomimo 40 stopniowych upałów, tylko cyc i koniec kropka (czasami tylko Tatuś po cichaczu dał pociumkać Frankowi :)). Czynną przygodę z BLW zaczęliśmy po skończeniu 6 miesięcy, dodam tylko, że wówczas Franek już ładnie siedział, jednak jeszcze sam nie siadał. Był sadzany do krzesełka na czas posiłku.

O CZYM BĘDZIE BLOG?

Blog będzie przede wszystkim o możliwościach i moich spostrzeżeniach przy rozszerzaniu diety metodą BLW. Będę w miarę możliwości zamieszczała przepisy na to co z Frankiem aktualnie "mamy na talerzu" ;)


                                             A to Nasza Rodzinka Griswoldowa :)