Jeszcze kilka lat temu 01. września kojarzył się tylko z jednym- koniec wolności, koniec wakacji, czas do szkoły.
Dzisiaj czasami za tym tęsknię. Tęsknię za tymi problemami, które wtedy wydawały się swoistym końcem świata. Tęsknię czasami, za poczuciem, że 7 lekcji to dramat i znęcanie się nad dziećmi :). Tęsknię za tym, ale na szczęście tylko czasami. Teraz jak popatrzę na bąka to wiem, że za nic w świecie nie chciałabym cofnąć się do tamtych czasów!
Teraz wiemy co to szczęście, miłość i bycie Mamą!
Tegoroczny 01. września dał się we znaki bardzo słoneczną pogodą! Ponad 30-stopniowy upał spowodował brak sił do gotowania i nawet jeść się nie bardzo chciało.
Dlatego z Frankiem postawiliśmy na bielucha z bananem :)
Polecamy dla ludzi o silnych nerwach. Na szczęście Franuśko ograniczył się do siebie i krzesełka. Oszczędził podłogę, Mamę i pozostałą część domu :)
* Jak widać na zdjęciu radość dziecka rosła wprost proporcjonalnie do "czystej" buzi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz